6/19/2021


 

👉Jesteś wszystkim, czego pragnę

👉Katarzyna Misiołek

👉Wydawnictwo: Filia  


„Nie oceniaj książki po okładce” – to najlepsze określenie, na temat książki, którą niedawno skończyłam.

Carla, włoska skrzypaczka, która przyjechała wraz z mężem do Polski, jest ofiarą przemocy psychicznej i fizycznej ze strony swojego męża. Pewnej nocy postanawia uciec od swojego oprawcy i zacząć żyć od nowa na własną rękę. Poznaje Michała, lekarza, który wrócił z misji w Bejrucie. Wraz z żoną oczekują dziecka, które jak się szybko okazuje, ani dziecko, ani żona już nie są jego. Oboje po przejściach. Oboje bardzo skrzywdzeni przez życie. Czy odnajdą siebie i miłość? Oj tak, nawet bardzo szybko.

Niestety z żalem serca muszę napisać, że książka kompletnie mnie nie porwała. Okładka mnie oczarowała i kupiłam ją od razu, jak się później okazało, historia nie była tą, której bym oczekiwała. Dla mnie była to historia stricte covidova, napisana pod czasy i sytuację, w jakiej się znaleźliśmy. Więcej w niej było wzmianek o Covid -19 niż o faktycznych problemach, które powinna poruszyć. Dla mnie trochę takie wykorzystanie tematu na topie, by coś napisać. Książka ma być dla mnie ucieczką od rzeczywistości, niestety tutaj tłem wydarzeń była aktualna sytuacja epidemiologiczna. Dodatkowo bardzo zraziło mnie do całej historii to, że tematy bardzo ważne, szczególnie z kobiecego punktu widzenia, zostały potraktowane po macoszemu. Kobieta, która ucieka od męża oprawcy i chce zmienić swoje życie, nie zakochuje się w sekundę w innym mężczyźnie i nie rzuca mu się w ramiona z pełnią zaufania. Przemoc psychiczna, jak i fizyczna są bardzo ważnymi problemami, które autorka umniejszyła do rangi zgubienia jednego z wielu tic tac- ków na poczet bardzo banalnej historii miłosnej.

„Jesteś wszystkim, czego pragnę” była dla mnie na wskroś banalna i przewidywalna. Emocje i uczucia bohaterów były zwyczajne i szybkie, nie wprawiały w zadumę, czy melancholię. Niektóre z dialogów nie wnosiły zupełnie nic do całej fabuły, wręcz bym powiedziała, że były zbędne. Pewne sytuacje, jak chociażby przyjazd Michała z aktualną partnerką do rodziców (wciąż) żony, były dla mnie wręcz groteskowe.

Byłam przygotowana na znacznie więcej emocji, wrażliwości i głębszych portretów psychologicznych bohaterów, którzy zostali maksymalnie spłyceni. Jedynym zwrotem akcji był fragment, w którym mąż – oprawca powraca i jak szybko się pojawia, tak szybko znika. Mogę śmiało powiedzieć, że książka mocno mnie rozczarowała. Nie była tkliwą historią miłosną, bo coś tam głębszego się w niej rysowało, ale zdecydowanie była emocjonalnie banalna.


5/25/2021



👉Jej portret 

👉Anna H. Niemczynow

👉Wydawnictwo: Filia  


Ludzki umysł ma bowiem to do siebie, że bez wysiłku zapamiętuje zło. Nad tym, co dobre, trzeba nieustannie pracować. Trzeba też wierzyć, że wszystko w życiu ma swój sens. Nawet gdyby tym sensem miało być coś zupełnie innego, niż sobie zaplanowaliśmy.

Zbliżając się ku końcowi książki, pomyślałam, że pisząc recenzję, powinnam określić „Jej portret” mianem niejako życiowego przewodnika zarówno dla Niej, jak i dla Niego. I kiedy dotarłam do końca, przeczytałam słowa Pani Ani i przepadłam. Dotarło do mnie, jak ważna jest ta książka, jak głęboki jest jej przekaz.

Tak łatwo oceniamy innych, krytykujemy, komentujemy ich życie. Chowamy się pod płaszczykiem słów „Ja bym tak nigdy nie postąpiła”, nieświadomi tego, jak szybko może nadejść nasze NIGDY.

Książka „Jej portret” była dla mnie emocjonalną karuzelą, sama nie wiedziałam, po której stronie stanąć, za którym bohaterem stać murem. Na początku byłam zła na Marcela, później nastąpiła stagnacja, złość na Maję, Ewę, Daniela, a na koniec. Na koniec dostrzegłam, jak różnorodne są te postaci. Nie da się jednoznacznie stanąć po stronie, którejś z nich. Każdy z bohaterów, jak w kryminale, ma swój motyw. Pani Ania w niesamowity sposób dopieściła portrety psychologiczne, szczególnie Marcela i Mai. I choć pozornie książka wydawała się lekką lekturą, to na chwilę po jej zakończeniu czułam całą sobą ciężar emocjonalny tej powieści.

Autorka podjęła się jakże podstawowego, a zarazem ciężkiego i znanego wszystkim tematu, jakim jest proza życia, codzienność. Na stronach „Jej portretu” wyraźnie dała do zrozumienia, że w życiu nie warto kierować się „ja nigdy” czy „zazdroszczę jej/jemu”. Ludziom często wydaje się, że u sąsiada w ogródku trawa jest bardziej zielona. Gonią za tym, by mieć coś lepszego sąsiad, sąsiadka, kolega lub koleżanka z pracy. Każdego dnia zatracają się w pędzie za czymś, co jak im się wydaje, da im to szczęście. Zupełnie nieświadomi tego, jaką cenę przyjdzie im zapłacić za to rzekome szczęście. Często nie potrafimy żyć tym, co mamy obok. Nie doceniamy dnia danego od Boga, który spędzamy z ukochaną osobą. Zapominamy, jak wielką wartość mają drobne gesty, a jak wielką moc i siłę za długo skrywane emocje i problemy. Zatracamy się w pędzie życia, własnych i cudzych wyobrażeniach. Zapominamy podstaw życia na rzecz cudzych marzeń. Najważniejszym jednak o czym zapominamy, jest miłość. I to, że nie każda miłość jest tą, która może lub powinna zaistnieć, czasem kochamy, wiedząc, że nie powinniśmy. Często jednak kochamy, nie wiedząc, że nam nie wolno.

Nie wyolbrzymię, gdy powiem, że tytuł ten powinien być obowiązkową lekturą w terapii dla par. Pani Ania za pomocą słów i na pozór nieskomplikowanej historii stawia przed nami gotową receptę, którą tylko wystarczy dokładnie przeczytać. I jak zawsze staram się dawać drugie życie przeczytanym książkom, tak tym razem wiem, że „Jej portret” zostanie ze mną na zawsze, jako moja Mała Encyklopedia o Miłości.

Pani Ania zaczarowała słowem, tak pięknie zobrazowała ludzkie uczucia i emocje, że momentami czułam się jak bezpośredni uczestnik wydarzeń. Kochana Pani Aniu! Nie jestem w stanie lepiej wyrazić tego, co czuję po lekturze „Jej portretu”. Wiem tylko jedno… Miłości nie da się opisać, ponieważ „Naprawdę jaka jest, nie wie nikt. To prawda, niepotrzebna wcale mi”. Od dziś dzięki Pani książce mogę tworzyć w sercu i w głowie własny „Jej portret”. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

Ech życie... Nikomu jeszcze się nie udało podsumować go jednym zdaniem. Składamy  swoje prawdy z kłamstw innych ludzi i na odwrót - ludzie składają kłamstwa z  naszych prawd. 

Dziś uśmiechała się do starych lęków, stwierdzając, ze człowiek jest w stanie dostosować się do każdych warunków w jakich przyjdzie mu funkcjonować. Musi tylko chcieć się w nich odnaleźć.


4/15/2021

Chwała meksykańskim zakonnicom - Barbara Kwinta

Chwała meksykańskim zakonnicom - Barbara Kwinta


 


👉Chwała meksykańskim zakonnicom 

👉Barbara Kwinta 

👉Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 



        

    „Pewnego razu, setki lat temu, w dalekim Meksyku, rozmodlone zakonnice  pichciły napój z ziaren kakaowca. Któraś roztargniona duszyczka pomyliła słoik z przyprawami i zamiast chilli wsypała do wielkiego kotła cukier. I tak powstała czekolada”.

            Słodycz, która pomaga na złamane serce, rozdartą duszę. Niebo w gębie, które jeśli jesteś na diecie, oddala Cię od Twojego celu z szerokim uśmiechem na ustach. Wyzwala endorfiny i poczucie winy.  To najlepsza przyjaciółka nie tylko kobiety, która jak mały demon siedzi Ci na ramieniu i szepcze do ucha „ostatnia kostka”.

            Ile trzeba kobiecie, by w sekundę wywróciła swoje życie do góry nogami? Powiem Wam, że niewiele, zwłaszcza jeśli człowiek nazywa się Emilia Karska wnuczka Zofii Kotomskiej. Jedna zrewolucjonizowała kobiecą modę, druga własne, dotychczas poukładane życie. Tej wciąż żyjącej niestraszne są konsekwencje związane z pozostawieniem narzeczonego na lodzie w dniu ślubu ani z porzuceniem caaaałego klanu Vilisów. Emilia Karska kobieta, której w momencie życiowej porażki nie opuszcza dobry humor, a ucieczka do rodzinnego domu okazuje się początkiem zupełnie nowej drogi w życiu uciekinierki. Główny copywriter, mistrzyni wielu kampanii reklamowych, postanawia rzucić wszystko i powrócić do babcinej pasji, czyli Jaskółek. Zapewniam Was, że ta dziewczyna zostanie modowym ornitologiem.

            Odkąd zobaczyłam tytuł i opis tej książki, byłam święcie przekonana, że pewnie chodzi o podróż głównej bohaterki do Meksyku i poszukiwanie w nim siebie, i leczenie ran. Jakie było moje zdziwienie na koniec. Przekonajcie się sami. Tak dobrej książki, która wodzi za nos czytelnika do samego końca i, z której można tak wiele wynieść, nie czytałam dawno. Zamknęłam książkę i wiem, że ja tej postaci potrzebuje! Pani Basiu,  osobiście poproszę o więcej Emilii Karskiej.

Ta książka jest majstersztykiem, jest dopracowana, jak najdroższy żakiet babci Zosi. Postaci stworzone są tak dobrze, że czytelnik jest w stanie poczuć się, jakby stał obok każdej z nich i bezpośrednio uczestniczył w wydarzeniach. W tej książce i jej bohaterach jest cała gama ludzkich cech i emocji. Ta powieść tworzy miejsce, w którym chciałoby się żyć. Mieć takich przyjaciół jak Lien i Maciek, mieć takich sąsiadów jak Anita i Aniela. Mieć wokół siebie ludzi, którzy na pozór nieprzyjaźni przy bliższym poznaniu stają się Twoimi przyjaciółmi. Czy czytając książkę, można bohaterce czegoś zazdrościć? Można, ja Emilii zazdroszczę Topczyc, kto by nie chciał mieć takiego azylu daleko za miastem, który pachnie szczęściem i dziecięcymi wspomnieniami? Zazdroszczę jej przyjaciół, dla których ona jest rodziną, a oni balsamem. Emilii Karskiej zazdroszczę odwagi, energii i poczucia humoru.

            „Chwała meksykańskim zakonnicom”, to właśnie „nienazwane »coś więcej«”. Ciepła pełna humoru i emocji powieść o tym, jak, to co na pozór wydaję się nam odpowiadać, staje się naszą kulą u nogi, naszym wyimaginowanym światem, którego sztucznie chcemy się trzymać. A czasem, czasem wystarczy jedna chwila, jedna spontaniczna decyzja, by życie zaprosiło do tańca i pokazało swoje najpiękniejsze strony. Najmniej zaplanowane chwile przynoszą nie tylko najpiękniejsze wspomnienia, ale również odsłaniają przed nami drogę, naszą życiową drogę, którą możemy podążać, jeśli tylko podejmiemy odpowiednią decyzję.

Dla mnie ta książka, to życiowy przewodnik, do którego z pewnością wrócę nie raz by i w swoim życiu odnaleźć coś więcej.

„[…] a ciemny napój z gorącego kotła zaczął swoją wędrówkę. Pulsującą żyła główną lawa czekoladowa ściekała do przegrody międzyprzedsionkowej, a potem, kropla po kropli, przedsionkiem do komory. Tam, w centrum serca, rozpływała się i zastygała, tworząc coś. To coś zapiekało się jak ser na tostach i był to ten rodzaj zastygnięcia, którego nie sposób odkleić ani zeskrobać. Raz rozlane stapia się z tkanką na zawsze”.


PREMIERA KSIĄŻKI 20.04.2021

Dziękuję Pani Basi i Wydawnictwu za możliwość zrecenzowania książki. 


4/10/2021

Minione chwile - Gabriela Gargaś

Minione chwile - Gabriela Gargaś


 

👉Minione chwile 

👉Gabriela Gargaś 

👉Wydawnictwo Filia 


            Kiedy książka jest piękna? Kiedy porusza najbardziej czułe i najbardziej wrażliwe struny Twojej duszy. Kiedy czytasz i czujesz każde słowo całą sobą. Kiedy wiesz, że to nie jest kolejna historia jakich wiele. Kiedy wiesz, że to właśnie „Twoja” historia, czujesz jakby, była napisana tylko dla Ciebie. Tylko po to byś mogła odzyskać siebie.

            „Minione chwile” to melancholijna, pełna tajemnic i bólu opowieść o kobietach, które szalona miłość zaprowadziła w ślepy zaułek. Cztery kobiety i ich miłość do mężczyzn, która była piękna, namiętna i niezwykle niszczycielska. Stary dwór w West Lothian pełen tajemnic i wspomnienia w nim zgromadzone po latach uwalniają się od demonów przeszłości. Do czego jest w stanie posunąć się kobieta, która kocha za bardzo? Ile upokorzeń jest w stanie znieść, kobieta, która wciąż się łudzi, wciąż ma nadzieję, wciąż żyje przeszłością? Ile zła jest w stanie znieść dusza, zanim sama pogrąży się w ciemności? Ile tajemnic nosi każdy z nas? Przekonajcie się sami.

            Niesamowicie napisana, piękna historia łącząca w sobie przeszłość z teraźniejszością, odrobinę dreszczyku, kryminału i miłosnych uniesień. Obyczajówka z wyjątkowym tłem historycznym, a to wszystko utrzymane w świetnym klimacie mglistej i wilgotnej Szkocji. Takiej historii się nie spodziewałam. Gratuluję autorce warsztatu pisarskiego i wiedzy, jaką posiadła pisząc tę książkę. Czuję lekki niedosyt w związku z zakończeniem, chętnie dowiedziałabym się, co dalej z Anną i Marcinem. Przede wszystkim jednak czuję zachwyt i wdzięczność za słowa, które znalazłam na kartach tej powieści, a które zostaną ze mną na zawsze.

 

____________________________________CYTATY_______________________________________

„Minione chwile” to dobra i piękna książka, która otwiera przed czytelnikiem wachlarz emocji. Ty jako czytelnik otrzymałeś/ otrzymałaś wyjątkowy prezent, możliwość przeżycia każdej z tych emocji na swój indywidualny i wyjątkowy sposób”.

„Są takie miejsca, gdzie zwalnia czas. Miejsca gdzieś na końcu świata, które warto odwiedzić. Warto przejść się po wydeptanych ścieżkach, zapatrzeć się w zburzone morze”.

„Wiesz dziecko, cierpienie jest tym dotkliwsze, im więcej o nim myślimy”.

„ Taki typ, który lubi by o nim pamiętano […] Są takie przeszłe miłości, o których trudno nam zapomnieć. Jakieś zauroczenia, które kiedyś nam się przydarzyły. Intensywne, nasączone emocjami, przeżyciami. Wracają we snach, wspomnieniach… Niekiedy nie chcemy o nich mówić, bo to już za nami. Wygasły, rany zaschły. Wiesz, to taki sentyment. On zostaje”. 


2/20/2021

Powrót do Gruzji - Anna Pilip

Powrót do Gruzji - Anna Pilip

 



👉Powrót do Gruzji
👉Autor: Anna Pilip
👉Wydawnictwo: Lira 

Czy można zakochać się w jakimś miejscu poprzez czyjeś słowa i własną wyobraźnię? Oczywiście, ze można ! Tak zakochałam się w Gruzji dzięki Pani Ani. Pamiętam, że „Gruzińskie wino” czytałam rozemocjonowana w lato na balkonie. Jaka ja wyszłam z tej lektury pełna melancholii i pięknych obrazów mojej wyobraźni.

Niedawno skończyłam „Powrót do Gruzji” i nie będę ukrywać, że trochę się zawiodłam. Druga część jest inna, zupełnie inna. Nie. Nie jest gorsza.  Jest mniej subtelna, pojawiają się w niej odważniejsze sceny, porusza trudniejsze tematy związane z historią zarówno tamtego, jak i naszego kraju. Wchodzi tematyka wojen, konfliktów i to czyni ją nieco cięższą w odbiorze niż „Gruzińskie wino”.  Brakuje mi w tej części  delikatności jej poprzedniczki, brakuje mi tego mentalnego zwiedzania i podziwiania piękna gruzińskiej ziemi.

„Powrót do Gruzji” to mimo wszystko wspaniałe połączenie współczesności z wydarzeniami z przeszłości. Bardzo lubię, kiedy wydarzenia z przeszłości przeplatają się z teraźniejszością, kiedy mają na nią znaczący wpływ.

Zarówno w „Gruzińskim winie”, jak i w „Powrocie do Gruzji” autorka wprowadziła „tajemniczego narratora”, którego w pierwszej części  bardzo szybko odkryłam, w drugiej natomiast nie  było, to już takie proste. Nieprędko domyśliłam się kto prowadzi dziennik, ale uśmiechałam się w momencie gdy przewróciłam stronę i zobaczyłam, że znów mogę wrócić do przeszłości. Nie wszystkie jednak słowa pasowały mi czasowo do słownictwa sprzed 40 lat.

Bohaterce kolejny raz  los zagrał na nosie i kolejny raz wymaga od niej podjęcia decyzji. Jednakże tło emocjonalne towarzyszące tym wydarzeniom jest tak piękne, że ciężko to opisać słowami. Bardzo podoba mi się sposób w jaki autorka przedstawia więź emocjonalną, jaka łączy Timara z Aną. Fenomenalnym zabiegiem według mnie było wprowadzenie snu, jako niematerialnej przestrzeni, która staje się  drogą komunikacji dwojga ludzi, których życie rzuciło w zupełnie inne strony. Kiedy nadchodzą ciężkie dni i kłopoty tych dwoje woła siebie w snach.

„Powrót do Gruzji” odsłania zupełnie inną część miłości, być może tą mniej romantyczną, a bardziej życiową, ciężko mi to jednoznacznie określić i ubrać w słowa. Wiem natomiast jedno. Ten tytuł opowiada o pięknej, bezwarunkowej miłości człowieka do człowieka, o tym ile jesteśmy w stanie poświęcić kochając drugiego człowieka.


1/23/2021

SPEŁNIONE ŻYCZENIE - ADA TULIŃSKA

SPEŁNIONE ŻYCZENIE - ADA TULIŃSKA


 

👉Spełnione życzenie 
👉Autor: Ada Tulińska
👉Wydawnictwo: Kobiece


        Tytuł ten, poza Krainą zeszłorocznych choinek, których nadal nie przeczytałam, miał być ostatnim świątecznym tytułem. Dlaczego ostatnim? Nie wiem. Gdzieś podświadomie mój mózg zaszufladkował tę książkę, jako „mniej istotną” na liście świątecznych tytułów. I dziś po przeczytaniu jej dotarło do mnie, że tak musiało być. Ta piękna historia musiała poczekać na odpowiedni moment, bym mogła ją zrozumieć oraz aby mogła wedrzeć się w moje serduszko i zostawić tam ślad.

        Spełnione życzenie to historia młodziutkiej Kai, która po wyjściu z domu dziecka jest zdana tylko
i wyłącznie na siebie. Ujmujące warunki, w jakich zmuszona jest żyć i rzeczywistość, która czeka na nią w dorosłym życiu, nie odbierają jej dwóch rzeczy, dobra w sercu i rodzinnej pamiątki. Obie te rzeczy sprawią, że otrzyma prezent od losu, który odmieni jej życie. Jako opiekunka starszej arystokratki poznaje życie w cieniu zamożnych ludzi, którzy z czasem stają się dla niej kimś w rodzaju rodziny. Poznaje blaski i cienie życia bogatych ludzi, a także ich wewnętrzne rozterki i problemy, z jakimi się borykają. Oczekiwałam świątecznego, wybujałego romansu, a otrzymałam coś naprawdę wspaniałego.

        Książka autorstwa Pani Ady Tulińskiej jest wyjątkowo magicznym tytułem. Nie tylko dlatego, że ma w sobie typową dla świąt magię, ale przede wszystkim dlatego, że pod płaszczykiem tej właśnie magii przemycona zostaje brutalna prawda o regułach, jakie rządzą światem. Poczucie bycia „lepszym” przez pryzmat majątku to nie wszystko. Nie jest bogaty ten, który mieszka w pałacach i jada wystawnie, lecz ten, który potrafi podzielić się z drugim, samemu mając niewiele. Ta książka pokazuje, jak podzielone bywa społeczeństwo, a jednocześnie autorka wspaniale przełamuje te granice, które dzielą świat ludzi normalnych od świata ludzi z pozoru „bogatszych”. Może i ta historia jest trochę bajkowa i momentami naiwna, ale ma w sobie tak wiele prawdy, bólu i smutku. Z pozoru niewinna, bajkowa książka jest szczera do granic możliwości, Jest karuzelą emocji, z której niełatwo jest wysiąść. Polecam najmocniej, jak potrafię.

           Czy ludzie mieszkający za murami bogactwa są szczęśliwi? Czy mają prawo do tak przyziemnych rzeczy, jak zwykli zjadacze chleba? Czy pieniądz, który powinien dawać im radość, jest ich przyjacielem, czy katem? Wszystkie wybryki Daniela to nic innego jak wewnętrzny bunt przeciwko presji i ambicjom ojca wobec syna. Pieniądze szczęścia nie dają, pieniądze dają możliwości, ale czy te możliwości to naprawdę, to co w życiu najważniejsze? Czy możliwość posiadania drogiego samochodu jest lepsza od możliwości wyboru i decydowania o sobie? Czy możliwość zakupu drogich ciuchów
i imprezowania do upadłego jest lepsza niż poczucie, że obok siedzi ukochana osoba, która nas wspiera i rozumie, jak nikt inny? Dzisiejszy świat naprawdę nie potrzebuje przepychu i afiszowania się wyjątkowością na każdym kroku. Bo każdy z nas na swój sposób jest wyjątkowy. Dzisiejszy świat potrzebuje normalności. Postać Daniela pokazuje, jak łatwo jest być na szczycie, chwalić się nieswoimi osiągnięciami, poniżać innych, pławić się w luksusie, który tak naprawdę w sekundę może zniknąć. Trudniej jest podjąć ryzyko, przejść przez bramkę obłudy, do prawdziwego świata i stoczyć walkę
z codziennością. 

Aby osiągnąć sukces, pierwsze co musisz zrobić, to zakochać się w ciężkiej pracy                                                                                                         ~Siostra Mary Lauretta.


10/27/2020

Anna Szczęsna - Krokodyl w doniczce

Anna Szczęsna - Krokodyl w doniczce





💬
Tytuł : Krokodyl w doniczce
Autor: Anna Szczęsna
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 330
💬


Krokodyl w doniczce bardzo pozytywna i ciepła opowieść o ludziach, którzy będąc sobie zupełnie obcy, świadomie i nie oddziałują na siebie. Ich drogi przecinają się każdego dnia i choć każde z nich wydaję się jednostką indywidualną, są jednością.

 

Pani Aldona to starsza, samotna kobieta, która swoje problemy odreagowuje na innych. Nikomu nie szczędzi kąśliwych uwag, a gdyby tego było mało, zwykła błahostka potrafi wyprowadzić ją z równowagi. Paweł to zgorzkniały pisarz, którego pisarska wena opuściła zaraz po wydaniu bestsellera, czyli wiele lat temu. Światełkiem w tunelu dla nich wszystkich wydaje się Kaja, młoda dziewczyna, która pragnie uciec od uciążliwej i wciąż oceniającej ją rodziny. Chce zaznać jedynie spokoju. Całą trójkę łączy to samo, samotność i chęć ucieczki przed światem i problemami.

 

Książka Pani Anny Szczęsnej jest jak dla mnie bardzo melancholijną powieścią. Dla mnie była to typowo jesienna pozycja, która idealnie wpisała się w jesienny klimat. Historia jest lekka i przyjemna, akcja toczy się swobodnie swoim tempem, nawet bym powiedziała, że bardzo powolnym. Autorka przemyca w niej zarówno humor, jak i przyziemne ludzkie problemy. Tak wielu ludzi w obecnych czasach czuje się zagubionych i samotnych. Młodzi ludzie czują się niespełnieni, pragną zmian. W dzisiejszych czasach jesteśmy tak mało odporni na krytykę środowiska, która niestety wylewa się wiadrami, czy to na pisarza, czy aktora, piosenkarza. Pani Anna Szczęsna podejmuje w swojej książce bardzo ważną i często lekceważona tematykę depresji, aktu samobójstwa, czy autodestrukcji. Czyli tych wszystkich problemów, których nie widać gołym okiem. Czasem naprawdę wystarczy niewiele by odmienić czyjeś życie. Czasem zwykła uprzejmość wymieniona na klatce może odmienić resztę dnia. Niestety jest też druga strona medalu, jak bardzo człowiek jest zdolny samemu sobie robić krzywdę? Jaki krytyczny moment musi nadejść, by powiedzieć STOP i zmienić wszystko. Dla mnie jest to wyjątkowa książka, ponieważ pomimo naprawdę trudnych tematów, czyta się ją szybko i łatwo jest przywiązać się do bohaterów. Ten nietypowy tytuł skrzętnie skrywa naprawdę piękną historię o człowieku. Po prostu. „Krokodyl w doniczce” to powieść o samotności, potrzebie bycia kochanym, rozumianym, poszukiwaniu sensu życia i o zwykłej ludzkiej potrzebie rozmowy z drugim człowiekiem: „Dbaj, kochaj, rozmawiaj”. Człowiek w głębi duszy jest, jak ta roślinka w doniczce, która, gdy się o nią nie dba, więdnie.

 

Dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu, za możliwość przeczytania książki.

Copyright © BookMolik , Blogger