Czy można zakochać się w jakimś miejscu poprzez czyjeś słowa i własną wyobraźnię? Oczywiście, ze można ! Tak zakochałam się w Gruzji dzięki Pani Ani. Pamiętam, że „Gruzińskie wino” czytałam rozemocjonowana w lato na balkonie. Jaka ja wyszłam z tej lektury pełna melancholii i pięknych obrazów mojej wyobraźni.
Niedawno skończyłam „Powrót do
Gruzji” i nie będę ukrywać, że trochę się zawiodłam. Druga część jest inna,
zupełnie inna. Nie. Nie jest gorsza.
Jest mniej subtelna, pojawiają się w niej odważniejsze sceny, porusza
trudniejsze tematy związane z historią zarówno tamtego, jak i naszego kraju. Wchodzi
tematyka wojen, konfliktów i to czyni ją nieco cięższą w odbiorze niż „Gruzińskie
wino”. Brakuje mi w tej części delikatności jej poprzedniczki, brakuje mi
tego mentalnego zwiedzania i podziwiania piękna gruzińskiej ziemi.
„Powrót do Gruzji” to mimo wszystko wspaniałe połączenie współczesności z wydarzeniami z przeszłości. Bardzo lubię, kiedy wydarzenia z przeszłości przeplatają się z teraźniejszością, kiedy mają na nią znaczący wpływ.
Zarówno w „Gruzińskim winie”, jak
i w „Powrocie do Gruzji” autorka wprowadziła „tajemniczego narratora”, którego
w pierwszej części bardzo szybko odkryłam,
w drugiej natomiast nie było, to już
takie proste. Nieprędko domyśliłam się kto prowadzi dziennik, ale uśmiechałam
się w momencie gdy przewróciłam stronę i zobaczyłam, że znów mogę wrócić do przeszłości.
Nie wszystkie jednak słowa pasowały mi czasowo do słownictwa sprzed 40 lat.
Bohaterce kolejny raz los zagrał na nosie i kolejny raz wymaga od
niej podjęcia decyzji. Jednakże tło emocjonalne towarzyszące tym wydarzeniom
jest tak piękne, że ciężko to opisać słowami. Bardzo podoba mi się sposób w
jaki autorka przedstawia więź emocjonalną, jaka łączy Timara z Aną. Fenomenalnym
zabiegiem według mnie było wprowadzenie snu, jako niematerialnej przestrzeni,
która staje się drogą komunikacji dwojga
ludzi, których życie rzuciło w zupełnie inne strony. Kiedy nadchodzą ciężkie
dni i kłopoty tych dwoje woła siebie w snach.
„Powrót do Gruzji” odsłania
zupełnie inną część miłości, być może tą mniej romantyczną, a bardziej życiową,
ciężko mi to jednoznacznie określić i ubrać w słowa. Wiem natomiast jedno. Ten tytuł
opowiada o pięknej, bezwarunkowej miłości człowieka do człowieka, o tym ile
jesteśmy w stanie poświęcić kochając drugiego człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz